niedziela, 16 listopada 2014

"Utrata"

Wiersz dedykuje dla chłopaka który złamał po raz kolejny me serce (piosenka do wiersza)

Utrata

Starałam Ci się przypodobać,
Jednak to nie była tędy droga.
Najpierw jakby oddałeś mi swe serce,
Później jednak wyrwałeś mi je ze mnie
Nie wiem dlaczego tak wszystko się stało.
Czy moje uczucie, to było za mało?
Zostawiłeś mnie ze łzami w oczach
Ale ja nigdy nie przestanę Cię kochać.
W każdy dzień i noc będę blisko z Tobą,
Mimo ,że już nie będę dla Ciebie tą samą osobą.
                              M.Bielawiec


niedziela, 2 listopada 2014

10 punktów jak mieć idealną randkę



Chodzenie na randki może stać się nie tylko przyjemnością, ale także cennym doświadczeniem, dzięki któremu dowiesz się ważnych rzeczy o sobie i zdefiniujesz, jaka relacja może przynieść ci satysfakcję i spełnienie.
.........................................................................

1. Bądź realistką


Jeśli marzysz o księciu z bajki (koniecznie na białym koniu!), możliwe, że zamykasz się na jakiś inny fajny, męski egzemplarz. Zweryfikuj swoje oczekiwania. Zastanów się, czy nie stawiasz zbyt wysoko poprzeczki, nie jesteś zbyt sztywna, zbyt wybredna, nie przesadzasz?


2. Bądź konkretna


Kiedy już sprawdzisz poziom swojego realizmu, zdecyduj, co jest dla ciebie naprawdę ważne w wyborze mężczyzny. Wybierz postawę pośrodku – nie idź na niezdrowy kompromis, ale też nie bądź zbyt surowa. Chodzi tu o zwrócenie uwagi na szczegóły, które właśnie dla ciebie są istotne. Dobre maniery, szczery uśmiech, błyskotliwość?


3. Weź odpowiedzialność


Za nasze niepowodzenia najczęściej odpowiada nieświadomość, niewiedza o sobie samej. Jeśli znowu jesteś na randce z lekkomyślnym bawidamkiem, wejrzyj w głąb siebie. Zastanów się, co to o tobie mówi. On może być odbiciem stłumionej części twojej psychiki. Może jesteś zbyt kontrolująca, kiedy on cieszy się życiowym luzem?


4. Bądź aktywna


Nie czekaj, aż ktoś do ciebie zadzwoni. Wyjdź z domu - choćby do sklepu, do kawiarni, do parku na jogging. Bywaj wśród ludzi. To jest twoje życie, a nie próba generalna.


5. Nie zadowalaj się byle czym


Kiedy jesteś w restauracji i masz ochotę na kurczaka, nie zamawiasz szarlotki. Tak samo jest z randkowaniem. Czasem po prostu nie ma sensu tracić czasu na pewne spotkania. Przecież już wiesz, co jest dla ciebie ważne.


6. Często dokonuj przewartościowań


Przewartościowania to coś, co przybliża nas do siebie. Zmiana zdania oznacza, że żyjesz, bo odkrywasz siebie na nowo. Nigdy nie zwracałaś uwagi na mężczyzn z długimi włosami, a teraz właśnie ktoś taki chce się z tobą umówić i to ci się podoba? Daj temu szansę!


7. Wyciągaj wnioski


Bądź czujna na skutki wydarzeń, w których uczestniczysz. Jeśli zachowasz świadomość, zobaczysz ciąg zdarzeń, które doprowadzają cię do określonych sytuacji, dlatego dobrze jest pisać o swoich doświadczeniach. Pisanie dziennika, pamiętnika lub bloga pozwoli ci stanąć w dobrym miejscu obserwatora. Jeśli jakaś sytuacja się powtarza, zapytaj siebie – czego nie zrobiłam poprzednim razem? On jest nieprzyjemny? Może lepszym rozwiązaniem byłaby ostrzejsza reakcja lub po prostu wyjście z restauracji?


8. Przekraczaj swoje granice


Masz problem z tym, żeby nie mówić zbyt dużo? Na randce poćwicz bycie tajemniczą. Trudno być ci prostolinijną? Odważ się na to.


9. Bądź świadoma


Zwróć uwagę na to, jak czujesz się na randce. Czy jesteś swobodna? Zaciekawiona? Czy wręcz przeciwnie – czujesz skrępowanie i nudę? Jeśli będziesz na bieżąco ze swoimi uczuciami, będziesz wiedziała co dalej robić.


10. Nie wypieraj lęku


Randka z mężczyzną to zawsze konfrontacja z uczuciami, często także z lękiem. Czujesz strach? Przed czym? Często dotyczy on odrzucenia, rozczarowania. Mając świadomość, że on w tobie jest, wejdź w tę sytuację. Przejmij nad nim kontrolę, a stanie się on twoim sprzymierzeńcem. 











"Senna miłość"


"Senna miłość"

Kiedy na mnie patrzysz,
Cała się czerwienię.
Kiedy się uśmiechasz,
Motyle w brzuchu mam.
Dla Ciebie jestem tylko koleżanką,
A ty w moim sercu większą rolę grasz.

Kiedy jesteś przy mnie,
Uspokajam się.
Kiedy się przytulasz,
Wciąż uśmiecham się.
Dla Ciebie jednak jestem przyjaciółką,
A ty w moim sercu większą rolę grasz.

Kiedy trzymasz mnie za rękę,
Moje serce głośniej bije.
Kiedy mnie całujesz..
Aż rozpływam się
Dla Ciebie jestem teraz dziewczyną.
A ja myślę że to sen.
                M.Bielawiec


"List"

"LIST"

Dostałam od Ciebie,
Skrawek papieru,
z wypisanymi słowami.
Co w nich było?
Tego nie wiem.
Nie mogłam go przeczytać.
Lecz nie dlatego,
Że nie mogłam rozczytać,
A temu że się bałam.
Bałam się co w nim mogło być.
Może to że mnie zostawiasz.
Albo sprawisz mi ból,
Mówiąc że mnie nie kochasz,
Albo masz inną.
Trzymając kartkę w dłoni,
Coraz więcej pomysłów mnie trapiło.
Za bardzo się bałam przeczytać.
Odłożyłam list na półkę.
Minął dzień,dwa, tydzień,
I wzięłam wreszcie ten list,
Czytając twoje słowa,
Łzy spływały mi po policzku.
Ale to nie były łzy smutku,
Lecz przeciwnie- radości.
On- mój jedyny, moja miłość,
Zapraszał mnie na spotkanie.
Ale kiedy? Dziś?
Za późno. A  może nie?
Wyszłam z domu biegiem.
Dotarłam tam gdzie wyznaczył miejsce.
Piękny krajobraz mnie otaczał.
Słońce wyglądało zza drzew.
Drzewa do o koła szumiały.
A strumyk obok płynął swoim tempem.
A na koniec zobaczyłam Ciebie,
I dech mi zaparło.
Stałeś w wielkim sercu z kwiatów,
A kiedy podeszłam do ciebie,
Ukląkłeś a w ręku trzymałeś.
Przepiękny pierścionek w pudełku.  
                              M.Bielawiec



piątek, 10 października 2014

"Na jeden moment"

WIERSZ NAPISANY NA PROŚBĘ MOJEJ KOLEŻANKI- MARTY :)

"NA JEDEN MOMENT"

Czegoś mi  brak. 
Czegoś niezwykłego.
Dotyku Twego?
A może uśmiechu?
Noce bez Ciebie są nieprzespane.
Tylko o Tobie,
Pragnę myśleć, Kochanie.
Chcę z Tobą być do końca świata.
Tego me serce dzisiaj wymaga. 
Widzieć Twój uśmiech tak roześmiany.
Patrzeć jak wygłupiasz się kolegami.
Kocham cię jak nikogo na świecie.
Mogłabym ci wręczyć swe całe życie.
Jesteś jedyny w swoim rodzaju.
Wszystkie dziewczyny się za tobą oglądają.
Miłość ta otacza mnie bez końca.
Marzę byś chciał ze mną,
Tą miłością podążać.
        M.Bielawiec





środa, 8 października 2014

"Kres wspomnień"

Ten wiersz jest opisem moich uczuć z ostatnich dni. Napisałam go, gdyż pisanie pomogło mi odgonić smutki. Do czytania tego wiersza proponuję włączyć tą melodię. Pozdrawiam :*


"KRES WSPOMNIEŃ"

Twoja twarz jest dla mnie tylko wspomnieniem.
Mówiłeś że kochasz,lecz to tylko złudzenie.
Twojego uśmiechu nigdy nie zapomnę,
Czy wiedziałeś że postąpisz tak podle?
Że moje serce zostanie złamane.
Na tysiąc odłamków, które nie zostaną posklejane.
Myślałam że byłam tą Twoją jedyną,
A ty za moimi plecami kręciłeś z inną dziewczyną
Powiedz mi jak mam se z tym radzić?
Kiedy swoimi słowami potrafisz do płaczu doprowadzić.
Widziałam Twój wzrok jak patrzyłeś na nią.
Tak na mnie patrzyłeś przez całe lato.
Byłam w Tobie zakochana do szaleństwa.
Ale dla mnie widocznie  nie było miejsca
A teraz siedzicie sobie na kanapie.
Oglądając jakąś komedie śmiejecie się razem.
Lecz nie widzicie że ja tu płaczę.
A łzy moje opadają niezdarnie. 
Cóż robić ? Kto mi to powie?
Czy płakać za nim?
Czy go z myśli odgonić?
Jedna osoba była jednak przy mnie. 
To ona odgoniła mą smutną minkę.
Wspierała mnie w swoich życzliwych słowach.
Mówiła że płacz to jest głupota. 
Miała rację moja koleżanka, kiedy mówiła że powinnam znaleźć kochanka.
Dlatego posłucham się jej rady.
Jakbyś nigdy w moim sercu nie zrobił rany.
M.Bielawiec





czwartek, 2 października 2014

"Dom"

"DOM"
Czekam na Ciebie,pod pustym domem.
Wchodzę do niego, lecz wyjść już nie mogę.
Ty, byłeś w nim i mnie szukałeś,
Kiedy mnie ujrzałeś, wnet mnie złapałeś.
Twoje oczy lśniły wtedy miłością,
Jak księżyc, który zaglądał przez okno.
Trzymałeś mnie dumnie za rękę,
Mówiąc że kochasz mnie całym sercem.
Jednak coś mi się tu nie zgadzało.
Twe słowa były jakby zagadką.
Nie potrafiłam jeszcze wtedy odczytać,
Że z minuty na minutę przestawałeś oddychać.
Zrozumiałam dopiero,gdy upadłeś na podłogę,
I ostatnim tchnieniem życia powiedziałeś abym była szczęśliwa.
W tym wielkim domu byłam teraz sama,
Pozostały po Tobie wspomnienia i w sercu rana.
   M.Bielawiec


sobota, 27 września 2014

Danielle Steel (1)

CHCIAŁABYM WAM POLECIĆ DWIE KSIĄŻKI AUTORKI DANIELLE STEEL:
 ................................

Od pierwszego wejrzenia

Timmie przeszła w życiu długą drogę. Nieszczęśliwe dzieciństwo i trudne początki dały jej siłę, by wspiąć się na sam szczyt. Dzięki talentowi i determinacji została słynną projektantką mody.
Za sukces zawodowy zapłaciła jednak wysoką cenę. Uczucia zawsze spychała na dalszy plan, mimo że coraz bardziej doskwierała jej samotność. I wtedy na jej drodze pojawił się Jean-Charles.
Okazało się jednak, że na jej ukochanym ciążą zobowiązania z przeszłości, kochanków dzielą kontynenty, a los skrywa przed nimi niejedną niespodziankę.
Co zrobić, gdy trzeba wybierać pomiędzy sercem a rozumem? Jak wiele można poświęcić w imię miłości?


Pięć dni w Paryżu

Peter jest farmaceutą poszukującym lekarstwa na raka. Bez reszty pochłonięty pracą, niemal zapomniał, jak ważne jest szczęście w życiu osobistym.
Olivia jest żoną senatora, której życie od lat toczy się w złotej klatce. Swoje marzenia musiała poświęcić w imię kariery politycznej męża.
Ich drogi krzyżują się w Paryżu - romantycznym mieście kochanków. Pomiędzy Olivią a Peterem wybucha niespodziewane, gorące uczucie.
Jednak życie to nie bajka, a przed zakochanymi piętrzą się przeszkody. Czy miłość, jaka ich połączyła, zdoła odmienić ich życie?


.................................................................................................................

W NASTĘPNYCH POSTACH TEGO BLOGU ZAPROPONUJE WAM INNE ZNAKOMITE KSIĄŻKI TEJ AUTORKI. JA PRZECZYTAŁAM JE I MÓWIĘ WAM WARTO POŚWIĘCIĆ SIĘ TYM LEKTUROM :)
MIŁEGO CZYTANIA

"Flet i osioł" opowiadanie 8

Flet i osioł


    Na polu leżał porzucony od dłuższego czasu Flet, na którym nikt już nie grał.

Aż pewnego dnia przechodzący obok Osioł dmuchnął w niego z całej siły. Wyzwolił dźwięk piękniejszy niż jakiekolwiek inny, który kiedykolwiek słyszał w swoim życiu. I nie tylko w swoim oślim życiu, ale również w życiu Fletu.

Nie mogąc zrozumieć tego, co się stało (obaj nie byli roztropni, a jedynie wierzyli w roztropność) - oddalili się natychmiast od siebie, zawstydzeni tym, co wydarzyło się najpiękniejszego w ich życiu.

A ileż w naszym życiu porzuconych fletów, osłów? Wielu z nas nie poznało nigdy samych siebie, ukrywają kim są, oczekując miłości od innych nieznanych sobie osób, które również chowają się przed samymi sobą. A przecież czasami może jakieś odkrycie, jakaś niespodzianka, jakaś iskra... I wszystko znowu się kończy.

Wszystko dlatego, że brakuje nam odwagi, aby kogoś pokochać. Trzeba mieć jej tyle samo, jak do tego, aby pokochali nas inni.


"kto tam" opowiadanie 7

Kto tam?

     

Wielbiciel puka do drzwi swojej wybranki:

- Kto tam? - pyta dziewczyna.

- To ja - wyznaje chłopiec.

- Odejdź, proszę, bo w tym domu nie ma miejsca dla ciebie i dla mnie.

Odtrącony kawaler udał się na pustynię i medytował w samotni nad słowami umiłowanej. W końcu powrócił i spróbował jeszcze raz. Znowu zapukał:

- Kto tam?

- To ty.

I natychmiast otworzono drzwi.




..............................................................
BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE BO NIE WIEM CZY TEN BLOG WAM SIĘ PODOBA CZY NIE

"Kula armatnia" opowiadanie 6

Kula armatnia

Pewna księżniczka dostała na urodziny od swego narzeczonego ciężką, choć niezbyt dużą paczkę, o dziwnym okrągłym kształcie.

Zaciekawiona rozpakowała ją szybciutko i znalazła w środku kulę armatnią. Rozczarowana, ze złością rzuciła kulę na podłogę.

Wtedy pękła zewnętrzna czarna powłoka i ukazała się mniejsza kula w pięknym srebrzystym kolorze. Księżniczka podbiegła i ujęła ją w dłonie. Obracając ją, przypadkowo przycisnęła lekko w pewnym punkcie jej powierzchnię. I oto srebrna otoczka otworzyła się, odsłaniając wspaniałą, złotą szkatułkę.

Teraz księżniczka łatwo otworzyła złote pudełeczko, w środku którego na miękkiej czarnej materii spoczywał cudowny pierścionek, połyskujący brylancikami tworzącymi dwa słowa: KOCHAM CIĘ.



sobota, 20 września 2014

"Słowik i róża" opowiadanie 5

Słowik i Róża
(czyli o tym jak dużo kosztuje Miłość...)

    

- Powiedziała, że będzie ze mną tańczyć, jeśli jej przyniosę czerwoną różę - mówił chłopak - a tu w całym ogrodzie nie ma ani jednej czerwonej róży.

Z gniazdka swojego na dębie słowik usłyszał te słowa i wyjrzał spoza liści zdumiony.

- Ani jednej czerwonej róży w całym ogrodzie! - biadał chłopak, a piękne jego oczy zaszły łzami.

- Ach, od jakichże małych rzeczy zależne jest szczęście ludzkie! Czytałem wszystko, cokolwiek uczeni napisali, przyswoiłem sobie wszystkie tajemnice filozofii, a oto całe moje życie będzie złamane przez brak czerwonej róży.

- Oto nareszcie prawdziwy kochanek - odezwał się słowik.- Noc po nocy śpiewałem o nim, jakkolwiek go nie znalem; noc po nocy mówiłem o nim gwiazdom, a oto go widzę. Włos ma ciemny jak kwiecie hiacyntu, a usta czerwone jak róża, której pragnie, ale namiętność okryła jego lica bladością kości słoniowej, a troska przyłożyła pieczęć swą na jego czole.

- Książe wydaje bal jutro wieczorem - szeptał chłopak - a moja ukochana też tam będzie. Jeśli jej przyniosę czerwoną różę, będzie ze mną tańczyć aż do świtu. Jeśli jej przyniosę czerwoną różę, będę ją trzymał w swych objęciach, ona oprze główkę na mym ramieniu, a dłoń jej spocznie w mej dłoni. Ale w całym tym ogrodzie nie ma czerwonej róży, wiec będę siedział sam, i ona nie zwróci na mnie uwagi. Przejdzie obok mnie obojętna, i serce mi pęknie z żalu.

- Oto istotnie prawdziwy kochanek - rzekł do siebie słowik. - On przeżywa boleśnie to, o czym ja śpiewam. Co dla mnie jest radością, jemu sprawia ból. Zaiste, miłość jest dziwna, przedziwna. Cenniejsza jest od szmaragdów i droższa od cudnych opali. Nie można jej nabyć za perły i granaty ani tez sprzedać na targu. Nie kupują jej kupcy, i niepodobna jej też wymienić za złoto.

Muzykanci będą siedzieć na swym podwyższeniu - mówił dalej chłopak - i będą grać na świeżo nastrojonych instrumentach, a moja ukochana będzie tańczyć przy dźwięku harf i skrzypiec. Będzie tańczyć tak lekko, że stopy jej zaledwie dotkną ziemi, a dworzanie w świetnych ubiorach będą się cisnąć do niej. Ale ze mną tańczyć nie będzie, ponieważ nie mogę jej dać czerwonej róży. - Rzucił się na trawę i ukrywszy twarz w dłoniach gorzko zapłakał.

- Czemu on płacze? - spytała jaszczurka przebiegając koło niego.

- Tak, dlaczego? - powtórzył motyl, uganiający się za promieniem słońca.

- No, czemu? - szepnęła stokrotka do swej sąsiadki ciągnąć, łagodnym głosem.

- Płacze z powodu czerwonej róży - objaśnił słowik.

-Z powodu czerwonej róży? - krzyknęli. - Jakież to śmieszne!

Słowik jednak zrozumiał powód troski chłopaka i siedząc w swym gniazdku na dębie, w milczeniu rozważał tajemnice miłości. Nagle rozpiął do lotu ciemne skrzydełka i wzbił się w powietrze i poszybował w stronę ogrodu. W pośrodku zielonego gazonu rósł piękny krzew różany, a gdy słowik go ujrzał, przyfrunął ku niemu i usiadł na jednej z gałązek.

- Daj mi czerwona różę - prosił - a zaśpiewam ci najpiękniejsza moja pieśń.

Ale krzew przecząco potrząsnął głową - Moje róże są białe - odparł.

- Idź jednak do mego brata, co rośnie koło starego słonecznego zegara, a może on ci da, czego potrzebujesz.

Wiec słowik frunął w stronę różanego krzewu, który rósł w pobliżu starego zegara słonecznego.

- Daj mi czerwona różę - prosił - a zaśpiewam ci najsłodsza moja pieśń.

Krzew jednak potrząsnął głową. - Moje róże są żółte - odparł. Idź jednak do mego brata, rosnącego pod oknem chłopaka, a może on ci da, czego potrzebujesz.

I słowik frunął w stronę krzewu, co rósł pod oknem studenta. - Daj mi czerwona różę - prosił - a zaśpiewam ci najsłodsza moja pieśń. Krzew jednak potrząsnął głową. - Moje róże są czerwone - odparł - tak czerwone. Ale zima zmroziła mi żyły, mróz zwarzył pączki, a burza połamała gałązki moje, i nie będę mieć róż tego roku.

- Jednej tylko róży czerwonej potrzebuje - prosił słowik - tylko jednej czerwonej róży! Czy w żaden sposób nie mógłbym jej dostać?

- Jest jeden sposób - odparł krzew - ale sposób tak straszny, że nie śmiem ci powiedzieć.

- Powiedz - prosił słowik - ja się nie przerażę.

- Jeśli potrzebujesz czerwonej róży - rzekł krzew - musisz ją wyczarować pieśnią przy świetle księżyca i zabarwić własną krwią serdeczną. Musisz mi śpiewać z piersią wbitą na cierń. Całą noc musisz mi śpiewać, cierń musi się wdzierać w twą pierś, a krew twoja musi wpłynąć w me żyły i stać się moją.

- Życie za jedną czerwoną różę, cena to ogromnie wysoka - zawołał słowik - bo wszyscy bardzo kochają życie. Przyjemnie jest siedzieć wśród zieleni i spoglądać na słońce w rydwanie ze złota i księżyc w rydwanie z pereł. Słodka jest woń głogu i słodki zapach dzwonków, ukrytych w dolinie, i wrzosu, co kwitnie na wzgórzu. Ale miłość lepsza jest od życia, a czymże jest serce ptaka w porównaniu z sercem człowieka?

Słowik rozpostarł do lotu swe ciemne skrzydełka i wzbił się w powietrze. Jak cień przemknął ponad ogrodem i jak cień przeleciał ponad gajem.

Chłopak tymczasem ciągle jeszcze leżał na trawie, jak go był pozostawił, a łzy nie zaschły wcale w jego pięknych oczach.

- Bądź dobrej myśli - zawołał słowik - bądź dobrej myśli, gdyż będziesz miał czerwona różę. Wyczaruje ją pieśnią przy świetle księżyca i zabarwię własną krwią. A w zamian żądam od ciebie tylko tego, abyś był prawdziwym kochankiem, albowiem miłość mędrsza jest od filozofii, pomimo że ta jest tak mądra, i silniejsza od potęgi, mimo że ta jest tak silna.

Chłopak przestał wpatrywać się w trawę i słuchał nie rozumiejąc, co mu słowik mówi, gdyż rozumiał tylko to, co napisane w księgach. Dąb jednak zrozumiał i zasmucił się, będąc szczerze przywiązany do słowika, który usłał gniazdko w jego gałęziach.

- Zaśpiewaj mi ostatnią pieśń - szepnął. - Będzie mi bardzo samotnie po twym odlocie.

Więc słowik począł śpiewać dla dębu, a głos jego był tak piękny jak nigdy dotąd, może dlatego że śpiewał po raz ostatni swemu staremu przyjacielowi.

Gdy skończył swą pieśń, student dźwignął się z trawy i wyjął z kieszeni notes i ołówek.

- Formę opanował - mówił do siebie odchodząc z gaju - tego mu odmówić niepodobna, ale czy ma również uczucie? Obawiam się, że tego mu brak. Nie umiałby się poświęcić dla innych. Myśli tylko o śpiewie, a każdemu wiadomo, że sztuka jest egoistyczna.

Gdy księżyc zaświecił na niebie, słowik przyfrunął do różanego krzewu i pierś przycisnął do cierna. Przez cała noc śpiewał z piersią opartą o cierń, a zimny kryształowy księżyc spłynął na skraj horyzontu i słuchał. Przez cała noc słowik śpiewał, a cierń coraz głębiej wbijał się w jego pierś, z której wraz z krwią uchodziło też życie.

Śpiewał najpierw o narodzinach miłości w sercu młodzieńca i dziewczyny. A na najwyższej gałązeczce różanego krzewu rozkwitała cudowna róża, listek za listeczkiem, w miarę jak pieśń nowa następowała po pieśni przebrzmiałej. Róża była początkowo blada jak mgły wiszące nad rzeka - i srebrna jak skrzydła zmierzchu. Niby cień róży w srebrnym zwierciadle.

Ale krzew nalegał na słowika, aby mocniej przytulił się do ciernia.

- Mocniej się przytul, słowiczku, inaczej dzień nastanie, zanim róża się rozwinie.

Więc słowik mocniej przytulił się do ciernia, a śpiew jego potężniał z każdą chwilą, gdyż śpiewał o narodzinach miłości w duszy mężczyzny i kobiety.

Delikatny cień purpury zabarwił płatki róży. Ale cierń nie dotarł jeszcze do serca, więc i serce róży pozostało białe, bo tylko krew słowika zdolna jest zabarwić purpurą serce róży.

A krzew nalegał na słowika, by się mocniej przytulił do ciernia.

- Mocniej się przytul, słowiczku jeszcze mocniej.

Więc słowik mocniej przytulił się do ciernia, aż cierń dotarł do serca, przeszywając je ostrym bólem. Gorzki, gorzki był ból słowika i coraz mocniejszy jego śpiew, śpiewał bowiem o miłości ukoronowanej śmiercią, o miłości sięgającej poza grób.

I cudowna róża stała się szkarłatna, jak purpura wschodzącego słońca. Szkarłatny był wianek płatków i szkarłatny rubin serca.

Ale głos słowika słabł z każdą chwilą i skrzydełka poczęły trzepotać, a mgła przesłoniła mu oczy. Coraz słabiej brzmiał jego śpiew, a śpiewak coraz wyraźniej czuł, że go coś dusi w krtani.

Wtedy wydobył z siebie melodię najgłębszą. Biały księżyc ją usłyszał i, zapominając o świecie, przystanął na niebie zasłuchany. Czerwona róża usłyszała i cała zadrżała dreszczem ekstazy rozchylając czerwone listeczki na chłód poranka. Echo poniosło pieśń ku swym purpurowym jaskiniom w górach, budząc śpiących pastuchów. Popłynęło ponad trzciny nadbrzeżne, a te poniosły jej zew ku morzu.

- Patrz, patrz - krzyknął krzew - oto róża skończona. Słowik jednak nic już nie odpowiedział, bo leżał martwy w bujnej trawie, z przebitym sercem.

A w południe chłopak otworzył okno i wyjrzał na ogród. - Cóż to! - krzyknął. - Jakiż szczęśliwy traf! Czerwona róża.

Nigdy w życiu nie widziałem podobnej. Jest tak przecudna, Że najpewniej musi mieć długa łacińską nazwę. - I, wychyliwszy się z okna, zerwał kwiat.

Następnie chwycił kapelusz i pobiegł do domu profesora trzymając w ręku czerwoną różę.

Córka profesora siedziała przed domem, zwijając na szpulkę błękitny jedwab, a u nóg jej leżał mały piesek.

- Przyniosłem ci czerwona róże - zawołał chłopak. - Oto róża tak czerwona jak żadna inna na całym świecie. Dziś wieczór będziesz ją nosić przy sercu. Ona ci powie, jak bardzo cię kocham. Czy zatańczysz ze mną?

Ale dziewczyna zmarszczyła brew. - Zdaje mi się, że kolor ten nie będzie się zgadzał z moja toaleta - odparła - zresztą siostrzeniec szambelana przysłał mi prawdziwe klejnoty, a każdy przecież wie, że klejnoty są znacznie droższe od kwiatów.

- Więc to tak! Zaprawdę, jesteś pani bardzo niewdzięczna! - wybuchnął oburzony chłopak. -I rzucił różę na ulice, aż potoczyła się do rynsztoku, gdzie ją zmiażdżyło koło przejeżdżającego właśnie wozu.

- Niewdzięczną! - zawołała dziewczyna.

- Co za brutalność! Zresztą, czym pan jesteś właściwie. Zwykłym studentem. Ba, wątpię nawet, czy masz srebrne sprzączki przy trzewikach jak siostrzeniec szambelana. - Rzekłszy to, zerwała się z krzesła i weszła do mieszkania.

- Cóż za idiotyzm ta miłość - mówił do siebie chłopak wracając do domu.


piątek, 19 września 2014

"Niebieska róża" opowiadanie 4

Niebieska róża



   

Imperator Chin czując, że zbliża się coraz bardziej dzień jego śmierci, postanowił znaleźć syna dla swojej jedynej córki. Była ona nie tylko najbardziej elegancką, a także inteligencją i pięknością przewyższała wszystkie dziewczęta w Imperium. Posiadała jedną wadę: za skarby świata nie chciała wyjść za mąż.

Widząc jednak jak bardzo ojcu na tym zależało, obiecała, że wyda się za młodzieńca, który podaruje jej niebieską różę. Wszyscy kandydaci, jak tylko dowiedzieli się o pragnieniu księżniczki, natychmiast zaczęli prześcigać się w tym, kto pierwszy znajdzie niebieską różę. Usiłowania większości z nich okazały się daremne. Tych, którzy ją zdobyli, było tylko trzech.

Pierwszym z nich był kupiec, o wiele bogatszy od samego imperatora. Udał się on do największego alchemika świata, który za pomocą tajemniczych filtrów i kolorowych roztworów zmienił biały kwiat w różę o cudownym niebieskim kolorze. Nie tracąc czasu przyniósł ją czym prędzej do pałacu imperatora. Na jej widok księżniczka zbladła, a potem przyglądając się róży powiedziała: «Gdyby na tej róży usiadł jakiś motyl, zaraz by się otruł» i odrzuciła różę ze wstrętem.

Drugim kandydatem był generał imperatorskich wojsk. Poprosił najsłynniejszego złotnika świata, aby wykonał dla niego niebieską różę całą z szafiru. Kiedy księżniczka o oczach koloru nocy, zawiesiła wzrok na mieniącej się aksamitnej róży, powiedziała: «Ojcze, czy nie widzisz, że to wcale nie jest róża tylko zwykły szafran w kształcie róży?».

Trzecim kandydatem był syn Pierwszego Ministra, młodzieniec piękny, grzeczny i sympatyczny. Nakazał wszystkim najlepszym artystom kraju, aby w przeciągu trzech miesięcy wykonali dla niego niebieską różę z jak najszlachetniejszej porcelany.

«Zatrzymam ją, ponieważ jest piękna», powiedziała księżniczka, «ale i ona jest jedynie bibelotem».

W ten sposób i trzeci kandydat został odrzucony.

Pewnego letniego wieczoru, kiedy księżniczka podziwiała ze swego okna zachód słońca, usłyszała jakiś piękny głos. Pochodził on od pewnego młodego poety, który przechadzał się przypadkowo przed jej oknem. Nagle jego oczy spotkały się z oczami księżniczki. Przez długą chwilę były w sobie utkwione w ciszy. Po chwili mężczyzna powiedział cicho: «Pragnę cię poślubić».

«Ojej!», westchnęła księżniczka. «Ale ja jestem córką imperatora, i powiedziałam, że poślubię jedynie kogoś, kto przyniesie mi niebieską różę. Nikomu dotąd się to nie udało».

«To nic, znajdę ją dla ciebie», powiedział poeta.

Następnego poranka młodzieniec zerwał białą różę i przyniósł ją imperatorowi. Ten przekazał ją córce śmiejąc się. Księżniczka wzięła jednak różę i powiedziała opanowanym głosem: «Och, wreszcie niebieska róża!».

Imperatorowi na chwilę odebrało głos ze zdziwienia. Ministrowie i dworzanie zaczęli szeptać do siebie: «Przecież to wcale nie jest niebieska róża...».

Królewna przemówiła do nich: «Czy wasze oczy naprawdę nie widzą? Ta róża jest niebieska, zapewniam was. Przypatrzcie się jej dokładnie, a zobaczycie, że ma cudowny, niebieski kolor!».

Cały dwór zamilkł. Księżniczka poślubiła poetę i byli szczęśliwi przez całe życie.

* * *
     Dobrze można widzieć jedynie za pomocą serca. Musimy mu coraz bardziej ufać. 




"BIEDRONKA" opowiadanie 3

BIEDRONKA

Pewna mała dziewczynka zapragnęła kiedyś znaleźć biedronkę. Zapytała się gdzie może spotkać takie stworzonko. W odpowiedzi usłyszała:
"Idź na łąkę dziecko, tam na pewno są biedronki".
Dziewczynka nie zwlekając pobiegła szybko na pobliską polanę. Było na niej morze kwiatów... Pomyślała: "tu znajdę to, czego szukam".
Niestety nigdzie nie było ani jednej biedronki! Po kilku godzinach poszukiwań zrozpaczona dziewczynka wróciła do domu. Usiadła pod drzewem i gorzko zapłakała. Usnęła...
Jakież było jej zdziwienie kiedy się obudziła po jej sukience, rączkach i nóżkach chodziło mnóstwo biedronek...



Tak samo jest z miłością. Nie trzeba jej specjalnie szukać. Ona przyjdzie sama.


Chciałabym napisać jak bardzo Cię nienawidzę



"CHCIAŁABYM NAPISAĆ JAK BARDZO CIĘ NIENAWIDZĘ"

Chciałabym napisać jak bardzo Cię nienawidzę, 
Chciałabym napisać jak mam Cię w nosie, 
Chciałabym napisać jaki z Ciebie drań, 
Chciałabym napisać jak bardzo chcę Ci mordę stłuc,
 Chciałabym napisać to wszystko, a tego nie zrobię
 Bo tak naprawdę ja się cholernie kocham w Tobie.


czwartek, 18 września 2014

"20 interesujących ciekawostek o miłości" 16-20

#16 Okazywanie wdzięczności osobom, które kochamy, czyni nas szczęśliwszymi



#17 Motylki w brzuchu to nie bujda

A stoi za tym adrenalina, która przy początkach miłości przewraca nam w żołądku.




#18 Rozszerzone źrenice są znakiem, że ktoś nam się podoba, przy okazji czyniąc nas atrakcyjniejszymi

Już w 1870 roku Darwin stwierdził, że ludzkie źrenice rozszerzają się podczas wzmożonego skupienia. Właśnie to ma miejsce, gdy wpatrujemy się w kogoś, kto nam się podoba. Dodatkowo sami stajemy się wtedy bardziej atrakcyjni dla drugiej osoby.


#19 Wpatrywanie się komuś w oczy może doprowadzić do zakochania się w tej osobie

Jest to możliwe nawet w sytuacji, w której nie znamy drugiej osoby. Stoją za tym hormony, które wydzielają się na potęgę gdy zdecydujemy się skupić nasz wzrok na wzroku innej osoby.



#20 Tylko miłość się liczy

Blisko 75 letnie badanie dowiodło, że do pełni szczęścia w życiu potrzeba wyłącznie miłości. Jeżeli więc zależy wam na spokojnej, szczęśliwej starości, czym prędzej zacznijcie rozglądać się za drugą połówką. Jeżeli zaś jesteście już w związku, postarajcie się w nim pozostać jak najdłużej.


"20 interesujących ciekawostek o miłości" 11-15

#11 Ciało zakochanej osoby przejawia symptomy charakterystyczne dla osób skrajnie znerwicowanych
Osoby, które dopiero wchodzą w etap szaleńczej miłości, mają zaniżony poziom serotoniny (hormonu odpowiedzialnego za szczęście), a zawyżony poziom kortyzolu (hormonu związanego ze stresem). To może tłumaczyć dlaczego świeżo zakochane osoby zachowują się w dziwny, niepodobny do siebie sposób.



#12 Myślenie o miłości i seksie zwiększa kreatywność i koncentrację

Dzieje się tak ponieważ myślenie o miłości i seksie opiera się na fantazjowaniu i wyobrażeniach, co bezpośrednio przekłada się na zwiększenie poziomu kreatywności i skupienia.



#13 Przywiązanie + Troska + Intymność = Perfekcyjna Miłość

Te trzy części składowe opisywane są przez naukowców za niezbędne czynniki tworzące prawdziwą i długotrwałą miłość.


#14 Ładna twarz ma większe znaczenie przy tworzeniu długotrwałego związku niż ciało

Jednorazowe przygody mają to do siebie, że skupiają się wokół cielesności, podczas gdy namiętność i chęci zbudowania trwałego związku skupia się przeważnie na twarzy. W końcu to ją będziemy oglądać najczęściej.



#15 Trzymanie się za ręce zwalcza ból i stres

Poważne związki oparte na szczerej miłości mogą zwalczać stresujące sytuacje chwytając się za dłonie.



środa, 17 września 2014

"20 interesujących ciekawostek o miłości" 6-10

#6 Nawet wpatrywanie się w zdjęcie ukochanej osoby uśmierza ból

Osoby biorące udział w eksperymencie wykazywały mniejszą podatność na ból mając do czynienia ze zdjęciem przedstawiającym ich drugą połówkę.



#7 Osoby o podobnym poziomie atrakcyjności mają większe szanse na związanie się ze sobą

Stoi za tym naukowa hipoteza, według której osoby o podobnym poziomie atrakcyjności, które są w pewien sposób zbliżenie pożądane społecznie, mają większą szansę na związanie się ze sobą.


#8 Osoby zbyt do siebie podobne mają mniejsze szanse na stworzenie udanego związku

Otóż przeciwieństwa się przyciągają. Działa to jednak i w drugą stronę - pary, które skrajnie się od siebie różnią, nie mają zbyt dużych szans na filmowy związek.



#9 Termin "pękło mu serce" nie jest jedynie metaforą

Zdrada bliskiej nam osoby, rozwód czy też nagła utrata naszej drugiej połówki mogą doprowadzić do intensywnego bólu w klatce piersiowej, a także problemów z oddychaniem. W medycynie objawy te funkcjonują pod pojęciem syndromu złamanego serca i bardzo często są mylnie brane za zawał.



#10 Romantyczna miłość z czasem ustępuje i zamienia się w przywiązanie

Według naukowców początkowe etapy miłości, którym towarzyszą motylki w żołądku, stany euforyczne i ciągłe rozmyślanie o ukochanej osobie, z czasem - a dokładnie po jednym roku - zamieniają się w zwyczajne, choć porównywalnie silne przywiązane do drugiej osoby.


"20 interesujących ciekawostek o miłości" 1-5

#1 Monogamia występuje również w królestwie zwierząt

Okazuje się, że człowiek nie jest jedynym gatunkiem w królestwie zwierząt, który zna się na wierności. Zwierzęta takie jak wilki, łabędzie, gibony, a nawet termity należą do tych, które związują się ze swoją drugą połówką na całe życie.




#2 Zdecydowanie czy kogoś lubimy czy nie zajmuje jedynie 4 minuty

Jeżeli chcesz na kimś zrobić dobre pierwsze wrażenie, to masz na to cztery minuty. W tym procesie najważniejsza jest gestykulacja, ton i szybkość mowy. Wypowiadane przez nas słowa są na drugim miejscu.



#3 Gdy dwoje zakochanych wpatruje się sobie w oczy, ich serca zaczynają bić w tym samym rytmie

Według badań do pełnej synchronizacji potrzeba jedynie 3 minut.



#4 Zakochiwaniu się towarzyszą podobne procesy neurologiczne, które występują po zażyciu kokainy

Hormony wytwarzane w tym wspaniałym momencie stymulują aż 12 obszarów w naszym mózgu jednocześnie.



#5 Przytulanie działa jak środki przeciwbólowe

Zamiast więc faszerować się niepotrzebnie chemią, rzuć się w objęcia swojej miłości.





"Cola" opowiadanie 2


Cola - romantyczna miłość

Była sobota. Wyszła z domu do sklepu. Mama chciała żeby kupić jej colę. Na zewnątrz było przyjemnie. Parę minut wcześniej padał deszcz, lecz powoli wszystko już wysychało. Panowała taka aura jaką Ula zawsze lubiła. Ciepło, ale nie upalnie. Słońce grzało przez chmury, lecz mimo tego nie było duszno. Pewnie, dlatego Ula specjalnie się nie upierała i od razu wyszła do sklepu. Wzięła tylko klucze i pieniądze na colę. Jadąc windą zorientowała się, że nie wzięła telefonu i postanowiła po niego wrócić. Szła tylko do sklepu, ale jakieś uczucie kazało jej zawrócić. A może to zwykłe przyzwyczajenie – każdy już chyba nosi przy sobie telefon komórkowy jakby to była rzecz, z którą ani na moment nie można się rozstać. Wbiegła na moment do domu kierując się do pokoju.

- Już jesteś? Szybko.- Usłyszała zaraz po wejściu do pokoju

- Nie, tylko wróciłam po telefon.

- To weź psa na spacer.

- Nie, nie biorę go. Idę tylko na chwilę poza tym już był. – Odparła ponownie wychodząc z domu.

Szła powoli jakby chciała jak najdłużej skorzystać z tego, że znalazła się na zewnątrz. Taka pogoda zawsze sprzyjała wspomnieniom. Głównie z dzieciństwa, które wspominała bardzo ciepło, z uśmiechem na twarzy. Czasem chciała do niego wrócić. Jej przemyślenia przerwało nagle głośne „dzień dobry”. Spojrzała na prawo i odpowiedziała skromnie:

- Dzień dobry.

- Sąsiadko..- Dodał mężczyzna. Był to sąsiad z trzeciego piętra. Co prawda nie kojarzyła jeszcze wszystkich sąsiadów, ale tego akurat poznała gdyż często przebywał na ławce pod blokiem. Mieszkając niecały rok w nowym miejscu człowiek mimo wszystko nadal czuje się obcy. Są tego minusy, ale i plusów nie brakuje. Czyż czasem każdy nie chciałby poczuć się zupełnie obco, aby nikt nic o nim nie wiedział?

Było już po godzinie dwudziestej lecz jak to w lipcu nadal widno. Ula weszła do monopolowego gdyż w okolicy tylko ten był jeszcze czynny. Ludzi nie brakowało. Głównie młodych kupujących piwa. Niestety coli nie było. Ula wiedziała, że jeśli chodzi o napoje gazowane to mama lubi tylko ten napój, więc wyszła ze sklepu nic nie kupując. Dla pewności jednak przedzwoniła do niej pytając się czy nie chcę czegoś innego. Nie chciała. Wracała. W sercu czuła dziwną pustkę, jakby żal. Miała świadomość tego, że wciąż myśli o nim, choć nie powinna. Za dużo przykrych rzeczy jej powiedział żeby jeszcze o nim myśleć. Lecz serce nie sługa. Wiedziała, na co się pisze dając mu szansę. Do spokojnych chłopaków nie należał, lecz właśnie to przeciwieństwo przyciągało ją do niego. Wspólne spacery, rozmowy, pocałunki. Te krótkie chwile okazały się bezcenne. Wystarczyłyby z małej iskry zrobił się pożar. Pewnego dnia mocno się pokłócili. Miał do niej o coś pretensje. Zerwał. Łatwo mu to przyszło. Szok. Nie spodziewała się tak mocnej reakcji z jego strony. Coś się skończyło lecz ona czuła, że jeszcze nie. A może tylko tego pragnęła?

Dziwny był ten dzień. Coś jakby pchnęło ja na zewnątrz. Wychodząc zza rogu spotkała go. Szedł w jej kierunku. Ubrany w niebieską bluzę. W ręku trzymał telefon. Serce jej mocniej zabiło. Nie wiedziała, co robić mimo że wiele razy ustalała jak postąpi gdy go spotka. Miała po prostu przejeść obok. Nic z tego. Już widząc go zwolniła krok. On jednak też. Podszedł do niej pierwszy wyjątkowo pewnie. Lekkie rumieńce wyszły jej na twarz. Zagadał.

- Cześć Ula

- Cześć – odpowiedziała.

- Hm..wiesz właśnie miałem do ciebie pisać. – przyznał.

- Po co? – Zaskoczyło ją to gdyż odkąd z nią zerwał mało do niej pisał. Było to około półtora tygodnia temu.

- A miałem swoje powody.. – urwał - Idę zaraz na piwo. Nie poszłabyś ze mną? – dodał po chwili jakby chcąc uniknąć tłumaczenia. Ula stała przed nim nieco zaskoczona. Patrzył na nią. Patrzył jej w oczy. Ula wiedziała, że ma do niego słabość. Ich stosunki, które miały już teraz charakter koleżeński w takich momentach nabierały jednak innego wymiaru. Czuła to w sercu i na ciele. Zgodziła się. Napisała jeszcze sms do mamy, że będzie trochę później. Przez całą drogę czuła na sobie jego wzrok. Poszli w kierunku jego bloku. Ula miała mu wygarnąć, powiedzieć co ją wciąż boli, o co ma pretensje. Nie potrafiła. Bała się zniszczyć tej chwili. Zresztą wiedziała, że to by nic nie dało. Nie raz już próbowała. Kończyło się tak samo. Czuła, że ją ignoruje, ale nie chciała przyjąć tego do wiadomości. Bolało. Miała z nim nie pisać, lecz ile razy do niej napisał odpowiadała. Wiedziała, że go kocha. Jak nigdy nikogo. Bała się świadomości, że on jej nie. Że nigdy nic nie mógł do niej czuć, bo czyż można tak szybko przestać? Serce jednak podpowiadało co innego a nadzieja nie pozwalała w nocy zasnąć.

Szli w milczeniu. Nieważne. Znów szła obok niego. Czuła jego zapach.

- Masz wciąż do mnie żal – zapytał ją?

- Czy mogę mieć żal, że nie masz uczuć?

- Widzę, że zapamiętałaś te słowa…

- Potwierdziłeś je – przerwała mu.

Zbliżali się do bloku. Kamil zwolnił kroku. Szedł trochę za nią. Ula niczego nie przeczuwała. Jej myśli były zbyt zajęte. Szedł cicho za nią i naglę chwycił ją za rękę ciągnąc ku sobie. Nie zdążyła wypowiedzieć słowa kiedy ją przyciągnął mocniej i pocałował. Czas się zatrzymał. Serce waliło jak szalone. Przestała o czymkolwiek myśleć. Nie opierała się lecz gdy ledwo otworzyła oczy Kamil przystawił jej do no nosa nawilżoną chustkę i przycisnął mocniej do nosa. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Świat zaczął się kręcić wokół. Robiła się senna. Nim zamknęła powieki oczy jeszcze szeroko otwarła i spojrzała przerażona w jego. Panował w nich spokój. Oddały równie głębokie spojrzenie. Cisza.

Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza. Zmagał się coraz większy wiatr. Ciemne, kłębiaste chmury zbierały się na niebie. Zanosiło się na burzę. W krótkim czasie zrobiło się ciemno i ponuro lecz cały czas ciepło. Ludzi ubyło na zewnątrz. Słychać już było tylko piszczący wiatr poruszający drzewami. Wiał niezwykle silno. Kamil jechał szybko jakby chciał uciec przed burzą. Co jakiś czas zerkał na śpiącą z tyłu Ulę. Wciąż nie odzyskiwała przytomności. Spała jak zabita lecz po ruchach powiek miało się wrażenie, że zaraz się przebudzi. Dojeżdżali już do działki. Było to parę kilometrów od miasta. Dom należał do rodziców Kamila. Zaczęło padać. Deszcz uderzał mocno o samochód. Ula się obudziła. Powoli otwarła oczy. Była jeszcze senna i nie miała pojęcia gdzie jest. Co się z nią stało. Zaczęła nerwowo rozglądać się dookoła. Coś mruczała jakby szukała odpowiedzi na swoje pytania. Kamil popatrzył na nią ale szybko odwrócił wzrok na drogę. Poczuł ulgę ze się przebudziła. Zobaczyła go za kierownicą. Szok a zarazem jakaś ulga. Chciała coś powiedzieć. Nie mogła. Powoli wszystko do niej docierało i układało się w jedną całość. Niepokój i lęk który czuła przeplatał się z dziwnym uczuciem zaufania i podekscytowania. Lało bardzo intensywnie. Nie grzmiało, ale deszcz nie dawał za wygraną

- Kamil co Ty zrobiłeś?! Porwałeś mnie?!

- Tak słońce. Wybacz ale nie miałem inne wyboru – odparł odwracając się do tyłu.

- Że co? Jakiego wyboru – zapytała ciszej nie rozumiejąc o co mu chodzi.

Nie wiedziała co ma powiedzieć. Co robić. Siedziała cicho niewiedząc czego oczekiwać. Niepoukładane myśli. Uciekać. Zostać. Mętlik w głowie. Co jakiś czas zerkała na Kamila. Jakiś spokój wtedy na nią spływał. Bała się swoich myśli. Dlaczego serce się radowało? Przecież została uprowadzona. Lecz porwał ją ten którego kocha. To zmieniało postać rzeczy. Czego on chce? Nieważne. Znowu jest tą krótką chwilę z nim. Nagle jakby oprzytomniała. Rozum wziął górę. Poczuła się urażona tą sytuacją. Złość i gniew. Nie miała pojęcia gdzie jest i gdzie jest wieziona. Samochód się zatrzymał. Otwarła szybko drzwi i wybiegła. Deszcz wciąż mocno padał.

- Ula! – Krzyknął za nią Kamil

Biegła przed siebie. Na chwilę zatrzymała się i rozglądała gdzie jest. Nie znała tych okolic. W pobliżu domu była tylko łąka i drzewa. Zakręciło jej się w głowie. Stanęła. Kamil zaraz wybiegł za nią. Dogonił ją. Była już cała mokra. Koszulka którą miała na sobie otuliła jej ciało podkreślając zgrabną sylwetkę. Włosy pod wypływem wilgoci pokręciły się. Nie drżała z zimna. Kamil chwycił ją za rękę. Wyrwała się lecz już nie uciekała.

- Ula zaczekaj!

Odwróciła się w jego stronę. Makijaż miała rozmazany. Twarz całą mokrą.

Kamil spojrzał na nią. Wyjątkowo troskliwie. Przyglądał się jej długo. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Poczuł ukłucie w sercu. Zbliżył się. Chwycił ją w pół. Chciał pocałować. Puścił. Zachowywał się jak szalony. Ona stała bez ruchu. Deszcz spływał po niej jak po kaczce.

- Ula! Boże! Czy Ty widzisz co ze mną robisz?! Przepraszam Cię! – W końcu wydusił z siebie

- Kamil o co Ci w ogóle chodzi?! Po co mnie tu przywiozłeś?

- Ula! Przepraszam cię za to jaki byłem. Za to jak cie potraktowałem, ale to było …- przerwał. Podszedł bliżej i objął ją za ramiona. Spojrzał jej w oczy. Były załzawione lecz szeroko otwarte i pełne jakiejś nadziei.

- To było co? – Zapytała cicho. Chciałeś się mną zabawić ale gdy zobaczyłeś że ci się to nie uda to odpuściłeś i zerwałeś. Szkoda tylko że ja uwierzyłam w każde twoje słowo. Umiesz krzywdzić. Byłam głupia. – spuściła głowę. Kamil wciąż ja obejmował i patrzył na nią. Deszcz przestał padać. Było już po dwudziestej drugiej. Zrobiło się całkiem ciemno. Wokół panowała cisza.

- Ula, Ula..jak Ty nic nie rozumiesz!

- To mi wytłumacz bo nie ogarniam już tego wszystkiego – powiedziała spokojniej. W głosie słychać był żal ale również wyrozumiałość i troskę. Podniosła głowę. Czuła znów jego bliskość. Myśli na chwilę odbiegały. Zapomniała gdzie jest. Zapomniała że ktoś ją tu przywiózł przemocą. Nagle to przestało mieć znaczenie. On był znowu tak blisko niej. Trzymał ją wciąż za ramiona. Pocałował w czoło. Potem w policzek. Nie broniła się. Rozum walczył z sercem.

- Kamil przestań, proszę się – wyszeptała.

- Ula to wszystko jest zupełnie inaczej. Ula zrozum! – zamilkł. Nie było mu łatwo. Patrzyła na niego jak zahipnotyzowana. Chwytała każde jego słowo.

- Ula zrozum!- prawie wykrzyczał – Nikt jeszcze nie działał na mnie tak jak ty! Przy nikim tak się nie czułem jak przy tobie! Wywołałaś u mnie uczucia o których wcześniej nie miałem pojęcia. To ja byłem głupi! Zerwałem bo czułem się przy tobie taki mały, nic niewart! Wciąż zadawałem sobie pytanie dlaczego zwróciłaś na mnie uwagę skoro mogłaś mieć każdego lepszego ode mnie! Nie zasługiwałem na ciebie lecz co dzień o tobie myślałem. Nie potrafiłem skupić się na czymś tak bardzo by o tobie nie myślec. Wypełniałaś każdą moją myśl. Noce były koszmarem. Pragnąłem znowu poczuć twoje usta, dotknąć twojego ciała. Zacząłem bać się, że oszaleje. Ula, słońce nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo żałowałem swojej decyzji. Boże jak ty pięknie wyglądasz! Wybacz mi. Wybacz mi moją obojętność. Wybacz mi, że cię tutaj przywiozłem ale dłużej już nie mogłem! Musiałem ci to powiedzieć. Proszę cie wybacz mi i uwierz ten ostatni raz. Nie wiem na co liczę ale wiedz jedno – zakochałem się w tobie! Nigdy nie sądziłem, że to kiedykolwiek powiem, nigdy nawet w to nie wierzyłam, ale dzisiaj już wiem że cię kocham! Kocham cię Ula i proszę o wybaczenie…- przerwał. Puścił jej ramiona. Wciąż jednak spoglądał na nią jakby czekał odpowiedzi. Odpowiedzi której pragnął uzyskac. Milczała. Serce waliło jej jak szalone. Oderwała od niego wzrok. Dotknęła jego dłoni jakby chcąc sprawdzić czy nie pęknie jak bańka mydlana. Upewnić się że to nie sen. Że to jawa. Że słowa które słyszy nie są tylko jej wyobraźnią a on zaraz zniknie. On jednak wciąż stał przed nią. Żywy. Nie znikał. Ten którego pokochała wyznał jej miłość! W głowie jeszcze wciąż słyszała te słowa. Łzy spłynęły jej po policzku. Łzy szczęścia. Kamil stał bez ruchu. Nie wiedział czego oczekiwać. Zdawał sobie sprawę że ją skrzywdził. Nagle chwyciła go za ubranie i potrząsając powiedziała:

- Kamil, Ty głupku już dawno ci wybaczyłam, już dawno bo cię kocham! Boże jak ja Cię kocham! Dlaczego tego nie widziałeś. Nie było nocy żebym o Tobie nie myślała a Ty.. – nie dokończyła gdy jej przerwał. Objął jej twarz i pocałował. Delikatnie i namiętnie. Zamknęła oczy i oddała pocałunek. Czas się dla niej znowu zatrzymał. Chciała aby ta chwila trwała wieczność. Przytuliła go mocno uśmiechając się. Był jej. Ona była jego. Już nie miała wątpliwości czy coś do niej czuł. Teraz była pewna że ją kocha i zawsze kochał. Szczęście. To właśnie czuła. Na to tyle czekała.

Dochodziła godzina dwudziesta trzecia. Burza przeszła i chmury odsłoniły gwieździste niebo. Była pełnia. Księżyc oświetlał ich ciała. Weszli do domu lecz tej nocy nie przespali. Ta noc należała do nich.

Koniec


"Najpiękniejsze serce" opowiadanie 1

Najpiękniejsze serce

   

"Pewien młodzieniec chwalił się że ma najpiękniejsze serce w dolinie. Chwalił się nim na rynku i zebrał się ogromny tłum by je podziwiać bowiem było w swym kształcie perfekcyjne. Nie miało żadnej skazy, było przepiękne, gładkie i błyszczące. Biło bardzo żywo. Chłopak krzyczał na cały głos że nikt nie ma piękniejszego serca od niego i wszyscy mu potakiwali bowiem jego serce było idealne.

Jednak w pewnym momencie jakiś strzec z tłumu krzyknął: Dlaczego twierdzisz że twoje serce jest najpiękniejsze skoro moje jest o wiele piękniejsze od twojego.

Młodzieniec bardzo się zdziwił słysząc te słowa a potem spojrzał na serce starca i się zaśmiał. Serce starca biło bardzo żywo, być może nawet żywiej od serca młodzieńca ale było to serce poorane rozlicznymi bruzdami, serce w którym było wiele brakujących kawałków. Wiele tez w nim było kawałków które do tegoż serca nie pasowały. Było to serce brzydkie które w żaden sposób nie mogło się równać z nieskazitelnym sercem młodzieńca. Chłopak zapytał się dlaczego starzec uważa że jego serce jest piękniejsze skoro wszyscy widzą, że nie jest ono nawet w części tak piękne jak jego własne serce.

Wtedy starzec rzekł, że w życiu nie zamieniłby tego serca na serce młodzieńca. Powiedział też aby młodzieniec spojrzał na jego serce i wskazując na blizny rzekł.

Widzisz te blizny i brakujące kawałki. Nie ma ich tu dlatego, że ofiarowałem je z miłości dla wielu osób a niesie to ryzyko bo często się zdarza, że sami ofiarowujemy uczucie dla innych , ale oni nie dają nam nic w zamian.

Stąd te blizny bo choć dałem im cześć swojego serca, oni nie dali mi nic. Jeśli natomiast spojrzysz uważnie dostrzeżesz, że wiele kawałków do mojego serca niezupełnie pasuje. Są to kawałki serca innych, które oni mi ofiarowali i które znalazły stałe miejsce w moim sercu.

Dlatego moje serce jest piękniejsze od twojego. Natomiast te bruzdy, które widzisz zrobili ludzie nieczuli, ludzie, którzy mnie zranili.

Wtedy młodzieniec spojrzał na starca, zrozumiał i zapłakał. Potem wziął kawałek swojego przepięknego serca i ofiarował go starcowi, a starzec zrobił to samo.

Padli sobie w ramiona i rozpłakali się po czym odeszli razem w wielkiej przyjaźni. Młodzieniec włożył część serca starca do swojego serca w miejsce brakującego kawałka który dał starcowi. Ten nowy kawałek pasował tam, choć nie idealnie, co zmąciło doskonałą harmonię serca młodzieńca.

Nigdy jednak wcześniej serce młodzieńca nie było tak piękne jak w tym momencie i młodzieniec dopiero teraz to zrozumiał.


Pracuj tak, jakbyś nigdy nie potrzebował pieniędzy,
tańcz tak jakby nikt na ciebie nie patrzył
i zawsze kochaj tak jakbyś nigdy wcześniej nie kochał





........................................................................................
BARDZO PROSZĘ O POZOSTAWIANIE KOMENTARZY. KTÓRE POMOGĄ MI UDOSKONALIĆ BLOGA. DZIĘKUJĘ

"Nic dwa razy" W.Szymborska


Nic dwa razy
Wisława Szymborska 
............................................
Nic dwa razy się nie zdarza 
i nie zdarzy. Z tej przyczyny 
zrodziliśmy się bez wprawy 
i pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli 
najtępszymi w szkole świata, 
nie będziemy repetować 
żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy, 
nie ma dwóch podobnych nocy, 
dwóch tych samych pocałunków, 
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wczoraj, kiedy twoje imię 
ktoś wymówił przy mnie głośno, 
tak mi było jakby róża 
przez otwarte wpadła okno.

Dziś, kiedy jesteśmy razem, 
odwróciłam twarz ku ścianie. 
Róża? Jak wygląda róża? 
Czy to kwiat? A może kamień?

Czemu ty się, zła godzino, 
z niepotrzebnym mieszasz lękiem? 
Jesteś - a więc musisz minąć. 
Miniesz - a więc to jest piękne.

Uśmiechnięci, współobjęci 
spróbujemy szukać zgody, 
choć różnimy się od siebie 
jak dwie krople czystej wody.